piątek, 21 września 2012

Rozdział 2 cz.1

***OCZAMI ANGELIKI***
Obudziłam się przed 5.00. Zauważyłam, że Natalia jeszcze śpi, a co gorsze chrapie. Zaczęłam ją szturchać, żeby się obudziła. Jednak nic z tego nie wyszło. Poszłam do kuchni po szklankę wody. Ustanęłam nad przyjaciółką i chlusnęłam na nią całą ciecz.
 -Co ty odpierdalsz?- zapytała zaspana Natalia przecierając oczy
 -Budzę cię. Wstawaj już 5.10. Musimy się zacząć szykować.
Skierowałam się w stronę łazienki. Wzięłam szybki prysznic i założyłam:
Natalia ubrała się w:
Kiedy już obie byłyśmy gotowe zeszłyśmy na śniadanie. Zjadłyśmy płatki czekoladowe z mlekiem, po czym ojciec Natalii zaniósł nasze wielkie walizki do bagażnika. Kiedy już wszyscy siedzieli w samochodzie ruszyliśmy na lotnisko. Na miejscu pojawiliśmy się około godziny 7.40. Weszliśmy do samolotu, który równo o 8.00 zaczął startować. Czułam jak serce zaczyna mi szybciej bić. Starałam się nie patrzeć w okno. Dla zabicia czasu postanowiłam napisać sms'a do Kasi: "Jejku strasznie boję się lecieć tym samolotem". Czekałam parę minut, ale nic nie odpisywała. Strasznie mi się nudziło.
 -A gdzie tak dokładnie będziemy mieszkać?- zapytała Natalia
 -Prawie w centrum Londynu. -odpowiedział ojciec
 -Na serio? Ale odjazd!- wykrzyczałyśmy w tym samym czasie po czym wybuchnęłyśmy śmiechem.
Cieszyłam się, że będziemy mieszkać w Londynie i to prawie w centrum. W nocy nie za bardzo się wyspałam, więc postanowiłam się przespać.
 -Angela, wstawaj.- obudziła mnie Natalia
 -Ojej, ale czemu?
 -Za chwilę lądujemy.
Wyjęłam z torby małe lusterko i szczotkę. Miałam strasznie rozczochrane włosy, dlatego próbowałam je rozczesać. Nie za bardzo mi się chciało, więc związałam je w kucyka. Wygodnie usiadłam na fotelu, zapięłam pasy i czkałam aż wylądujemy. Wzięłam do ręki telefon i zauważyłam, że dostałam od Kasi sms'a o treści: "Nie bój się! Nie umrzesz. Chyba... he he". Uśmiechnęłam się do siebie i zorientowałam się, że już prawie jesteśmy na miejscu.
 -Uff... No już prawie na ziemi.- powiedziałam, po czym odpisałam Kasi: "Już prawie wylądowaliśmy. Napisze jak będziemy w domu". Nawet nie wiem kiedy, ale byliśmy już na ziemi, z czego wszyscy bardzo się ucieszyli. Wysiedliśmy z samolotu. Mama Natalii zaproponowała wszystkim wypad na pizze. Kiedy wszyscy się najedli ojciec przyjaciółki zadzwonił po taxi. Przyjechała ona w marę szybko.

***OCZAMI NATALII***
Po około 40 minutach byliśmy na miejscu. Ojciec wskazał nam dom, w którym mieliśmy zamieszkać. Normalnie mnie zamurowało.
 -To tu mamy mieszkać? Chyba sobie żartujecie!- ciszę przerwała moją siostra
__________________________________________________________
Trochę krótki ten rozdział, ale trudno. Podzieliłyśmy go na 2 części.
Prooosimy komentujcie! ;p
xoxo Angela i Natala

2 komentarze:

Dziękujemy za wszystkie komentarze ♥